AVS76MLXF2 – opinie użytkowników
Witajcie!
Jako że w wakacje mam sporo wolnego czasu więc jeżdżę z przyjemnością nad jeziorko w Szczecinie – Łowisko, które ma opinie „przekłusowanego”. Niestety mentalność sporej ilości „Wędkarzy” w moim mieście jest taka że jak ryba ma wymiar to w łeb. Karta przecież musi się zwrócić…..
Smutne ale niestety prawdziwe.
Kocham tam łowić z kajaku. W środku lata przy słonecznej pogodzie jest to świetna alternatywa dla Odry gdzie ryby podczas zeszłorocznych upałów były bardzo chimeryczne.
Jem śniadanie, ładuję deepera, pakuję sprzęt, parę gumek okoniowych, dwa woblery i garść przynęt ciut większego kalibru. Parę łyków kawy stawia mnie na nogi. Wybieram mojego Avida AVS76MLXF2 2,3m do 11g. Obsługuje mi woblery 5-7cm jak i gumy 3” na główkach do 10g. Idealnie sprawdził mi się na łowisku. Jestem ograniczony do poruszania się komunikacją miejską więc w grę wchodzi dwu skład. Dojeżdżam na jezioro. Biorę kajak, montuję deepera i zaczynam pływać, szukam miejscówki aby zacząć zabawę.
Wybór padł na miejsce, które zawsze mnie ciekawiło. Jest to „skarpa” z płaskim blatem przy trzcinach. Opłynąłem całe te miejsce, mając już obraz tego co się dzieje pod wodą, obieram strategię. Na ekranie tableta pojawiają się jedynie pojedyncze zapisy ławiczek białych ryb. Postanowiłem poszukać szczupaków przy szuwarach. Ustawiłem się na spadzie, zakotwiczyłem kajak i zacząłem obrzucać trzcinowiska – bez większych efektów. Pojedyncze okonki i jeden mały szczupaczek. Po godzinie łowienia zauważyłem, że mam sporo brań „spod nóg”, więc przestawiam się w stronę głębszej wody i zaczynam notować brania co rzut, pstryknięcia, puknięcia – typowo okoniowa zabawa ze sportowymi rybkami ;).
Postanawiam zwiększyć kaliber, zakładam już 3,5 calowe przynęty aby wyselekcjonować większe ryby. Przynosi to spodziewany efekt – Hamma Stick od Lucky Johna przynosi efekt w postaci okonia, który robi na mnie spore wrażenie. Po paru minutach pięknej walki na leciutkim zestawie który przechodził już progresywnie w ładne ugięcie pozwala się podebrać ręką. Ląduje na kajaku – ja niestety nie wyposażony w miarkę aby mieć odniesienie przymierzam go do dolnika wędki St. Croix Avid AVS76MLXF2 i ku mojemu lekkiemu zdziwieniu jest on niemal identyczny jak dolnik z rękojeścią. Parę zdjęć i rybka wraca w dobrej kondycji do wody. Następne rzuty, podbicie, branie nie zacięte, poprawił – i znowu coś większego. Chwila holu i znów piękny pasiak podebrany ręką. Ten po prowizorycznej przymiarce jest ok 2 cm mniejszy od poprzedniego. Kolejne brania i garbusy meldują się na pokładzie już nie takiego kalibru lecz nieco mniejsze. Wszystkie brania „na spadku” z blatu. Płytka woda daje jedynie „palczaki”. Jak to w życiu bywa moje „eldorado” nie trwało zbyt długo. Około godziny zabawy i selekcji „tych większych”. Parę pustych zacięć, sporo „średniaków” i brania cichną. Jednak frajda i rozpalone ambicje wędkarskie pozostają, nie pozwalają opuścić miejscówki. Nadal biczuję wodę z marnym efektem….Po 30 minutach 2 pstryknięcia, więc odpuszczam, w domu też mam obowiązki. Praca wzywa….
Później to miejsce odwiedzałem, z marnymi efektami….. Nie udało się powtórzyć wyników. Mam w telefonie zdjęcia z datą wyprawy. Może okonie są w tym miejscu okresowo w wyniku sprzyjających warunków (temperatura, ciśnienie i naświetlenie wody). Ambicja nakazuje mi to sprawdzić w tym samym okresie jak zaczniemy sezon spinningowy na jeziorach .
Tekst i zdjęcia przesłał
Przemysław Łyszkiewicz